BAJKA O ADAMIE
Na świeczniku sławy stał z życia
czerpał to co chciał
Maskę wkładał na oblicze, swą
szlachetność rzucał skrycie
Wiele ludzi się nabrało bo
perfekcją świetnie grał
Kłamstwo prawdy nie widziało
cięgle z ust wylatywało.
Plany w swojej głowie snuł, jak
podbijać miraż swój
Jak zdobędzie poklask duży, życie łatwiej będzie służyć
Tak po szczeblach swych wędrował
maski zmienić nie próbował
Byle wszystko się kręciło, a
kłamstewko prawdą było.
Z internetem obeznany, pragnął
szukać jakiejś zmiany
Stara żona już zużyta, taka
jakaś chorowita
W świat wyruszyć trzeba wielki i poszukać nowej Ewki
Co by grosza trochę miała i
prestiżu mu dodała.
Ewa z wężem konszacht miała i
Adama omotała
Teraz tylko uknuć plan jak się
pozbyć jednej z pań
Problem duży, głowa pęka jak z
ofiary zrobić sępa
Gdy pomysłu było brak, trzeba
było ruszyć w świat.
Dwie walizki, parę płócien no i
maska oczywiście
Żona niech swe łzy wylewa, a
mnie przecież wzywa Ewa
Przy niej będzie tylko raj, bo
ja dla niej chłop na schwał
Z wężem przecież układ miała,
teraz prezent otrzymała.
Prezent marny i zużyty,
przechodzony bez dwóch zdań
Ale lepsze to niż pustka która
wieje z czterech ścian
Gdy prezentem już się stał, pora
przyszła na to
By zachwycić wszystkich wraz swą
zewnętrzną szatą.
Jestem wielki, jestem boski nie
obchodzą mnie już troski
Będę sławny i bogaty, uśmiechnięty i radosny,
Ewa domek mi kupiła, w świat
szeroki wprowadziła
Wymagania ma niewielkie,
wszystkie moje kłamstwa przełknie.
Jak zachować swe oblicze, by swym blaskiem lśniło
Zrobię z siebie męczennika,
kłamstwa nikt mi nie wytyka
Na bezdomność ponarzekam mego
płaczu płynie rzeka
Uwierzyli wszyscy dość, taki ze mnie sprytny gość.
Teraz siedzę w pięknym domu z
walizeczką pełną kłamstw
Nikt się do niej nie dobierze,
bo kluczyki swoje mam
Trochę w życiu pozmieniałem,
nową rolę już zagrałem
Nie znajdziecie mnie już nie,
rozpłynąłem w świecie się....