Jej imię Nadzieja


Błękitne oczy wtopione
w lazur nieba,
odbijały promienie słońca,
by dotrzeć mogły do ciebie.
Kojący głos muskał,
 trwożnie bijące serce.
Delikatny oddech
budził cię rankiem,
a nocą tulił do snu.
Była zawsze,
 tuż obok ciebie-
wierna  towarzyszka,
 wpleciona  w  życiowe zamęty.
Odeszła...
 bo trwać wiecznie nie mogła.


Gdzie się podziała nadzieja,
kto wiarę zmienił w łzy,
gdzie jesteś?
 tutaj cię nie ma
zamknęłaś za sobą drzwi.

Kobieta z przeszłością




Z trudem wyjmuje walizki z szafy,
pakuje swoje życie,
układa starannie:
 zawiedzione uczucia,
smutki,
żale,
nieprzespane noce,
w kąciku upcha swój ból.
Na wierzch wkłada  bezmyślność ludzką,
winy których nie popełniła,
kamienne ludzkie serca
na łzy zabraknie miejsca,
 zostawi je na dnie szuflady .
Do kieszeni włoży strzępki radości.
Jutro kupi bilet w jedną stronę
zostawi po sobie przedartą na pół fotografię.

Pod niebem wspomnień


Wtuleni w siebie przeszłością wspomnień,
ciszą nocy do siebie wracają,
by poczuć w sercach dawną melodię,
na strunach miłości kiedyś zagraną.

Pod niebem wspomnień znowu zatańczą,
tak cicho, by snu nie obudzić,
 i cisza mroku dla nich będzie tarczą,
by chwili uczuć nikt nie wystudził.

Czas pożegnania ze świtem nadchodzi
Ona i On – dwa serca w rozterce
gdzie teraz pójdą, gdy taniec skończony
gdzie swoje  odnajdą miejsce.






Czarna róża



Kiedy zakwitła - oniemiał z zachwytu,
bo ujrzał dzieło spełnienia -
wśród innych kwiatów, okaz niezwykły,
blac rose- zwana z imienia.

Zapragnął ją dla siebie,
by oczy jego cieszyła
 i szepnął jej cichutko -
na zawsze bądź mą miła.

Będę cię pieścił swym wzrokiem,
 ty mnie zapachem odurzysz,
w twych płatkach serce  zostawię
i będę ci wiernie służył.

 W życiu słowa są ważne,
lecz na wiatr czasem rzucane,
w ogrodzie gdzie rosną róże,
słowa są nieznane.

Ścięta w ogrodzie marzeń,
żywot wiodła zbyt krótki,
bo kochać jej nie umiał,
wiec ofiarował smutki.

Milcząca i dumna stała,
 w zimnym szklanym wazonie,
patrząc swym czarnym wzrokiem,
na życie niespełnione.

Czasami spuszczając  listek
o krople wody  prosiła,
lecz on jej nigdy nie słyszał,
bo mową kwiatów mówiła.

W ogrody marzeń,  ciągle powracał,
by znaleźć róże czerwoną,
o białej śnił, różową kochał
a czarnej życie zmarnował.




Twoja twarz

Twoja twarz
dawno zapomniana,
zimą wspomnieniem wróciła,
mróz namalował
białą postać na szybie,
zamrożoną,
w przeszłości wspomnień -
spłynie z wiosną
zostawiając
szarą plamę.

Samotny



Samotny przez świat wędrowałeś,
po drogach jak rozrębach,
gdy los swój z trudem dźwigałeś,
ktoś wtedy krzyknął  - poczekaj!

Swą  rękę mocną ci podał,
by ulżyć zmaganiom twoim,
w deszczowych dniach i chłodach,
sercem  ogrzać  cię  swoim.

Otwarł okno na świat  ci szeroko,
byś barw  mógł ujrzeć odcienie,
szarości odcień w błękit zamienił,
przywrócił  sercu nadzieję.

Oddycham...



Bezszelestnie chwytam dzień w swoje ręce,
przemykając cicho między jego godzinami,
oddycham każdą minutą,
- nie będzie powtórzeniem.
Jeszcze raz daję się porwać nadziei -
co po niej zostanie?
łzy radości,
czy łzy smutku,
boję się jednej i drugiej.

Malutkie serce



Jest taka małość w wielkim człowieku
i taka wielkość w małej kruszynie,
jest serce czyjeś niezawinione
w dorosłym świecie zagubione.
Malutkie serce w tęsknocie tonie,
łezkami każdy dzień okrasza
tak bardzo kochać przecież chciało
czemu więc o nim  zapomniano?

Ognisko

Rozpalone z trudem ognisko,
rozgrzewa dłonie,
rozświetla noc,
raduje serce,
nie  mów, że ci zimno,
że nic nie widzisz,
że smutno....
Co powiesz- jak zgaśnie?

Z biegiem czasu




Kiedy włos siwieje i lat Ci przybywa
Nie chcesz już nic zmieniać, bo jesteś szczęśliwa?
Kiedy rano wstajesz i słońce na niebie
To Ci już wystarcza- uśmiechasz się do siebie

Cały bagaż strachu i złej ludzkiej woli
zostawiasz za sobą – niech więcej nie boli
Zranioną miłość dawno pogrzebałaś
A swoje marzenia głęboko schowałaś

Dziś patrzysz inaczej: na świat i na siebie
Na ludzi cierpiących, którzy wierzą w ciebie
Podzielisz się wszystkim, co tylko posiadasz
Bo żyjesz dziś dla nich – tym cel życiu nadasz! 

Zima


Białe płatki rozsypała,
szarości dnia przykryła,
znowu do nas zawitała
piękna Pani Zima

Świat ubrała w biel zachwytu,
mrozem wszystko ścięła,
czyjeś serca zgubione
też w ramiona wzięła

Zimo, zimo -  piękna jesteś
ludzie cię kochają,
ale serca zamrożone
wiosny  wyglądają.

Znikam


Znikam jak ptak wzbijający się w górę
  nad morzem ludzkiej obojętności
Podmuchem wiatru trzepoczą  skrzydła
poobdzierane z piór.

Jeszcze tylko na  moment uniosę głowę,
ogarnę swym wzrokiem twą postać
Wspomnieniem przywołam chwile
dni dobrych, smutku i rozstań.

Już nie usłyszę , Twego wołania,
z lekkością wzbiję się wyżej
Zabrakło serca i dobrej  woli,
bym mogła zawrócić z tej drogi.

NIE OGLĄDAJ SIĘ




Nie oglądaj się za siebie
Gdy przeżyłeś wiele lat
Co zgubiłeś już nie znajdziesz
Nie nadrobisz tamtych strat.

Co minęło rozpłynęło się jak łza
Co odeszło, to pokryła śniadźią rdza
Co zniszczono, odbudować już nie warto
Co zdeptano zapomnienia kartą,

Jutro dzień dla ciebie inny wzejdzie
Darem losu i nadzieją niechaj będzie
Na te lata w których jeszcze przyjdzie żyć
Choćby pod nurt przyszło ciągle iść,

Słowa


Nie nadawaj znaczenia słowom,
bo one  nie wiele dziś znaczą,
jak w wierszu pełnym banałów
by ramę zachował swoją.
Z tą ramą i obraz jest piękny,
oprawą swą musi nas skusić,
lecz życie to nie wiersz mój kochany,
lecz serce biegnące z pomocą!

Miłość i obłuda


Obłuda pod rękę z miłością szła,
jedna się śmieje ta druga łka,
lecz kiedyś wpadły na pomysł ceniony
bo powędrować w dwie różne strony.

Idzie obłuda swą ścieżką krętą,
lecz coś swą minę ma bardzo smętną,
chciała by dopiec komuś do żywca
lecz obok nie ma żadnego poczciwca.

Miłość gwieździstą  drogą wędruje,
w dobroci serca  swe obfituje,
jeśli ją spotkasz  to  ci się darzy,
bo ona daje to o czym  marzysz.

Kiedy znów swoje drogi złączyły-
przez chwilę nawet boje toczyły
i tak zamiary swoje zmieniały,
czasem szły razem, lub się rozstawały.

Uważaj zatem człowieku drogi,
nie wpuszczaj ich obu za swoje progi,
szukając szczęścia, rozglądaj się bacznie,
bo tylko miłość ma swoje racje!

Ocean życia



Ocean życia falami wezbrany
unosi  twą kruchą postać,
burzami i wichrem ciągle miotany
marzeniom nie możesz sprostać.

Płyniesz szukając spokojnej  przystani
kotwicę pragniesz już rzucić,
lecz brzegi gęsto pokryte rafami
cumy nie możesz zarzucić.

I nie wiesz co robić i dokąd  płynąć
rejs  przecież znowu niepewny,
czy uda się wreszcie do celu dopłynąć
by los poskromić tak gniewny.

Może to jesień



Oddaje Ci miłość,
oddaje wolność,
oddaje wszystko co wzięła,
byś mógł uwierzyć,
że życie obok
piękniejszych barw nabiera.
Zamknij w swym sercu
najlepsze chwile
by wracać do nich wspomnieniem,
pisz o miłości przepiękne wiersze
by stała się twym spełnieniem.

Monolog


  

 Zamęt i ciemności , w głowie trwożę,
jak to stworzyłeś świat Panie Boże
coś ci nie wyszło? coś przeoczyłeś?
lub zbyt zmęczony stwarzaniem byłeś?

Patrzysz z  wysoka na dzieło swoje-
na ziemię piękną i dzieci Twoje,
jak  rozdawałeś swą miłość szczerze,
 to  podzieliłeś ją w równej mierze?

Nie mogę tego objąć rozumem
i wytłumaczyć sobie nie umiem,
jednym bogactwo i sławę dałeś
innym ból z nędzą zafundowałeś?

Miłość i dobroć rozdawałeś -
czy o niektórych więc  zapomniałeś?
bo wojny pęta, głód i  pożogi
są podarunkiem od Ciebie srogim.

Nie mnie oceniać  zamiary Twoje
lecz jakże serce dzisiaj  ukoję
gdy zewsząd  słyszę ludzkości łkanie
 i odpowiedzi  brak na pytanie.

Majorka




Ta piękna wyspa  w snach mych bywała,
zachwytem morza ,mnie urzekała,
rozgrzanym słońcem, wiatru ochłodą,
może się kiedyś stanie przygodą?

Palmy zielenią wciąż przyciągały,
miasta urokiem swym czarowały,
góry wspaniałą moc pokazały
serpentyn grozą brawurowały.
Cudem natury rajskie ogrody,
 ścielą się cieniem dla twej ochłody,
miłością kuszą noce upalne...
tu wszystko staje się tak realne.

W blasku księżyca brzegiem wędruję,
morze swym szumem wspomnienia snuje,
ciepłym dotykiem ślad stóp rozmywa,
z każdym  przypływem radość dobywa -
jakby z pomocą do mnie przyjść chciało,
gorycz przeszłości niwecząc falą.

Lata mijały sen, snem pozostał -
któregoś lata marzeniom sprostał,
dzisiaj wspomnienie tylko zostało
jakże cudownej mocy nabrało!

Mamona



Rozprawiacie głośno o swoich problemach,
o tym, że samochód znowu zmienić trzeba,
pieniędzy malutko, słabo zarabiacie,
a trzeba by kupić jakąś nową dacię,
ogrodnika szukać najlepiej taniego,
gosposię, co umie gotować z niczego.
wakacje  na Cyprze albo i na Malcie,
koniecznie w hotelu o super standardzie,
konto wam w szwach pęka, lecz ciągle wam mało
jeszcze by się kilka wam takich przydało.
Leniwie jak rzeka upływa wam życie,
z życia przyjemności czerpiecie obficie.
Zastanów się jednak czy  to nie przesada
i pieniądz  twą głową za bardzo nie włada,
gardzisz swoim bliźnim, bo mu się nie wiedzie,
pewnie go nie wesprzesz kiedy będzie w biedzie.
Tak bardzo wysoko swą pozycję cenisz,
ludzi na przydatnych albo nie, wciąż dzielisz.
Tylko z tymi możesz spędzać czas tak drogi
od których dostajesz wymierne korzyści.

Twój podział mojemu podołać nie zdoła
Bo kwadrat nie może mieć postaci koła,
mamona na oczach w kwadracie zamknięta,
koło o innych - czasami pamięta.

Demon nocy


Kolejny dzień,
 szarym woalem spowity,
oddaje ciało bezsennej nocy,
jesteś jego niechcianym dzieckiem,
karmiony bólem,
oplątany ramieniem
czarnych skrzydeł  strachu,
przytłoczony wszechobecnym
głazem obojętności.
Demon ciemności,
bezlitośnie
rozszarpuje serce,
odmierzając czas
wieczności nocy.

A kiedy...




A kiedy przyjdziesz -
spojrzeniem swych oczu,
dotykiem dłoni,
zniewolisz me ciało -
szepniesz jak czuły kochanek -
 chodź ze mną
Wiem, nie oszukasz,
tobie
można wierzyć.
I za nim mnie zabierzesz
w krainę miłości
poproszę o małą chwilę -
by wrócić po raz ostatni
na drogę,
  z trudem przebytą
i pójdę w milczeniu za tobą...

Jak ptak



 Kiedy się ptakiem odrodzę
i w niebo wzbiję wysoko,
me serce  wiatrem ochłodzę,
a łzy swe oddam obłokom.

Promienie słońca me ciało ogrzeją,
gdzieś w chmurach smutki porzucę,
wolności skrzydeł poddam się drżeniom,
radosnym śpiewem nowy dzień obudzę.

To ja...


Kiedy będzie Ci smutno
 i życie wszystko w pył zamieni,
kiedy ból istnienia
trwogą wypełni twe serce,
usiać przy mnie,
gorycz łez zamienię w śmiech,
strach  w  odwagę,
zagubienie w pewność-
nie uciekaj ode mnie,
 przecież mnie potrzebujesz;
jak wody,
chleba,
miłości,
popatrz jestem tutaj,
 na wyciagnięcie ręki
- to ja
Twoja nadzieja.

Człowiek



 
Naucz się kochać człowieka,
daj mu kawałek miejsca obok siebie,
otwórz ramiona,
podaruj skrawek serce,
nie pytaj dlaczego płacze-
przecież wiesz,
płacze przez człowieka.

Cyber życie



Drugą twarz niejednemu dano
z komputerem powiązano.
Tu ego twoje nabiera mocy
pod osłoną ciemnej nocy.

W tym nierealnym  świecie
oszukasz nie jedno serce kobiece,
a jeśli jesteś sprytną kobietą
to dla faceta będziesz podnietą.

Przed monitorem wszystkie twe wady,
lustrzanej nabiorą ogłady -
tu się odmłodzisz o kilka lat
i konto rośnie bez żadnych wpłat.

Tu  słodkim słowem sypiesz z rękawa,
 flirt to dla ciebie  niewinna zabawa,
 zranisz, zdradzisz, oszukasz skrycie
jakże wspaniale mieć drugie życie!

Cud uzdrawiania


ZUS to instytucja która ma na celu,
zadbać o twe zdrowie jak zadbało wielu.
Siłę ma wprost boską, cud za cudem czyni,
u nich wyzdrowiejesz w ciągu  jednej chwili.

Na ciebie nie patrzy, bo nie ma powodu,
wystarczy jej zdjęcie z twojego dowodu.
Papierki przyniosłeś, lata chorowałeś,
to jest mało ważne bo już wyzdrowiałeś!

To, że specjaliści nie z twojej dziedziny,
 nie ma już znaczenia w uzdrawiania chwili.
Wiara czyni cuda, to dar nieprzeciętny,
chwilami już myślisz, że jesteś stuknięty.

Z góry już wiadomo, co ustalić mają,
masz być przecież zdrowy! - o to już zadbają!
Orzeczenie przyszło renta  nie przyznana,
wszystko w majestacie zusowskiego prawa.




Bajka o Adamie


BAJKA O ADAMIE

Na świeczniku sławy stał z życia czerpał to co chciał
Maskę wkładał na oblicze, swą szlachetność rzucał skrycie
Wiele ludzi się nabrało bo perfekcją świetnie grał
Kłamstwo prawdy nie widziało cięgle z ust wylatywało.

Plany w swojej głowie snuł, jak podbijać miraż swój
Jak zdobędzie poklask duży,  życie łatwiej będzie służyć
Tak po szczeblach swych wędrował maski zmienić nie próbował
Byle wszystko się kręciło, a kłamstewko prawdą było.

Z internetem obeznany, pragnął szukać jakiejś zmiany
Stara żona już zużyta, taka jakaś chorowita
W świat  wyruszyć trzeba wielki i poszukać nowej Ewki
Co by grosza trochę miała i prestiżu mu dodała.

Ewa z wężem konszacht miała i Adama omotała
Teraz tylko uknuć plan jak się pozbyć jednej z pań
Problem duży, głowa pęka jak z ofiary zrobić sępa
Gdy pomysłu było brak, trzeba było ruszyć w świat.

Dwie walizki, parę płócien no i maska oczywiście
Żona niech swe łzy wylewa, a mnie przecież wzywa Ewa
Przy niej będzie tylko raj, bo ja dla niej chłop na schwał
Z wężem przecież układ miała, teraz prezent otrzymała.

Prezent marny i zużyty, przechodzony bez dwóch zdań
Ale lepsze to niż pustka która wieje z czterech ścian
Gdy prezentem już się stał, pora przyszła na to
By zachwycić wszystkich wraz swą zewnętrzną szatą.

Jestem wielki, jestem boski nie obchodzą mnie już troski
Będę sławny i bogaty, uśmiechnięty i radosny, 
Ewa domek mi kupiła, w świat szeroki wprowadziła
Wymagania ma niewielkie, wszystkie moje kłamstwa przełknie.

Jak zachować swe oblicze, by swym blaskiem lśniło
Zrobię z siebie męczennika, kłamstwa nikt mi nie wytyka
Na bezdomność ponarzekam mego płaczu płynie rzeka
Uwierzyli wszyscy  dość, taki ze mnie sprytny gość.

Teraz siedzę w pięknym domu z walizeczką pełną kłamstw
Nikt się do niej nie dobierze, bo kluczyki swoje mam
Trochę w życiu pozmieniałem, nową rolę już zagrałem
Nie znajdziecie mnie już nie, rozpłynąłem w świecie się....

Czekanie


A ty czekasz na miłość ulotną,
która z wiatrem do ciebie przyfrunie,
strzępy uczuć  chcesz złapać w swe dłonie
zamykając w  świecie swych złudzeń.

A ja czekam na śpiew skowronka,
który rano do życia obudzi,
na świat zaplątany w zieleni pnączach
bym duszę w nim mogła  znużyć.

Każdy  z nas  ma inne marzenia,
ulepione przeszłością zdarzeń -
dla jednego słońce nadzieją,
dla drugiego miłość jak słońce.




Przyjaźń





Dam ci coś cenniejszego
niż kochania przywilej,
coś - co nie zgaśnie jak iskra,
 która nim zabłysła
w ciemnościach żywot straciła,
dam ci coś cenniejszego
niż łyk chwilowych  uniesień,
pozorem miłości mamiony,
dam ci coś cenniejszego,
co kłamstwem nie przesiąkło
i  lawą zdrady nie wypłynęło,
dam Ci coś, czego wszyscy pragną,
co rodzi się z ziarenka  i w siłę dębu rozrasta,
co wyrywa duszę z ciała samotności,
zagłuszając niemy krzyk zegara…